Arrogant Sour Festival 2018 and more

Arrogant Sour Festival jest jedną z tych niewielu piwnych imprez, na które chciałem się wybrać, gdy tylko się o nich dowiedziałem (drugą jest holenderski Carnivale Brettanomyces). Impreza ta jest o dziwo u nas mało znana pomimo, iż piwa jakie się na niej pojawiają to absolutny top wśród piw kwaśnych z całego świata.IMG_6614

W tym roku podjęliśmy, wraz z żoną, decyzję, by w końcu się tam wybrać, łącząc wyjazd na festiwal z krótkimi wakacjami we Włoszech. Okazało się, że podróż do Reggio nell’Emilia (zwanego też Reggio Emilia) z Warszawy jest dość prosta. Wystarczy zakupić bilet na bezpośredni lot do Bolonii i tam złapać superszybki pociąg do Reggio. Data festiwalu okazała się bardzo trafiona ponieważ zbiegła się z długim weekendem z okazji Bożego Ciała. Biorąc pod uwagę ten fakt oraz to, że w piątek lotów do Bolonii nie było postanowiliśmy poświęcić dodatkowy dzień na Bolonię a piątek rano na okolice Reggio Emilia obfitujące we wszelkiego rodzaju manufaktury przysmaków.

W pierwszej kolejności opiszę co warto zjeść i wypić w okolicy, także jeśli kogoś interesuje sam festiwal zachęcam do przewinięcia wpisu na dół.

Czytaj dalej „Arrogant Sour Festival 2018 and more”

Nowa jakość WKPD

W ostatnią niedzielę zakończyła się tegoroczna edycja Warszawskiego Konkursu Piw Domowych której wyniki poznamy na gali w najbliższą sobotę. Jak przy każdej edycji od czasu kiedy zostałem sędzia PSPD uczestniczyłem w niej jako sędzia. W tym roku konkurs organizował Mateusz Puślecki i trzeba przyznać że udało mu się przenieść konkurs na zupełnie nowy poziom. Pierwszą kwestią był marketing imprezy oraz komunikacja z uczestnikami. Było to coś zupełnie niespotykanego wśród konkursów piwowarskich do tej pory. #WKPD2017 nie znikał z piwowarskiej części facebooka przez ponad miesiąc. Wszystkie informacje były dostępne dla piwowarów na czas – od opisów kategorii, przez aktualny stan zgłoszeń na wynikach eliminacji i metryczkach eliminacyjnych kończąc. Nie widziałem by działało to tak sprawnie na jakimkolwiek innym konkursie.

hasztag Czytaj dalej „Nowa jakość WKPD”

Dni otwarte słodowni Viking Malt

W tym tygodniu miały miejsce dni otwarte w polskich słodowniach należących do grupy Viking Malt. W ramach cyklu Akademia Słodów chętni mogli zwiedzić najpierw słodownię w Sierpcu (relację z jej zwiedzania możecie znaleźć na blogu Kilka słów o piwie) produkującą słody podstawowe, a później słodownię w Strzegomiu która produkuje głównie słody specjalne. Ja wybrałem się na drugą z wycieczek myśląc że z racji na profil produkcji Strzegomska słodownia będzie dużo ciekawsza. Jednak po zobaczeniu relacji z Sierpca zacząłem żałować że nie wybrałem się na obydwie wycieczki.

To co jest najpiękniejsze w Strzegomiu to fakt że łączy się tu tradycję z nowoczesnością. Słodownia bowiem powstała w 1896 roku. Mieści się ona w pięknym zabytkowym budynku, w którym pracuje wiele jeszcze przedwojennych sprzętów, unowocześnionych jednak tak by spełniały współczesne standardy. Za budynkiem znajdują się ogromne silosy służące za magazyny ziarna oraz słodu zarówno na potrzeby własne jak i dla siostrzanej słodowni w Sierpcu (ziarno). Wewnątrz budynku znajduje się również silosy betonowe.

Słodownia posiada własną stację uzdatniania wody pozwalającą odzyskiwać wodę procesową.

IMG_4935

Jedną z najnowszych inwestycji słodowni jest nowoczesna wędzarka pozwalająca jednorazowo uwędzić 250kg słodu.

W słodowni słoduje się jęczmień jary, ozimy, ekologiczny oraz żyto i pszenicę. Wędzone są tu również słody z jęczmienia typu Null-Lox (specjalna odmiana o nazwie Cheers, o zwiększonej trwałości aromatów, oraz posiadająca mniej prekursorów DMS) produkowane w Sierpcu.

Proces rozpoczyna się w specjalnych kadziach w których ziarno jest namaczane. Nad kadzią zainstalowany jest zraszacz, a pod nią wentylator odsysający dwutlenek węgla powstający kiedy ziarno „zaczyna” się budzić.

IMG_4936

Po osiągnięciu właściwej wilgotności ziarno trafia do Bębnów Gallanda. Bębny te pozwalają na regulowanie temperatury, napowietrzanie/wentylację oraz  poruszanie ziarnem w celu zapewnienia jednakowych warunków kiełkowania. Bębny te są oryginalnymi bębnami które stosowali tutaj jeszcze Niemcy jednak zostały one w pełni zautomatyzowane. Problemów nastręcza natomiast ich mycie ponieważ nie mają one zainstalowanego systemu CIP i odbywa się ono ręcznie. Rozwiązanie to jest sporą ciekawostką techniczną ponieważ już niewiele słodowni z niego korzysta – większość używa nowocześniejszych Skrzyń Saladina (tak jak słodownia w Sierpcu). Słodownia posiada szesnaście Bębnów Gallanda każdy mogący pomieścić około 16ton zielonego słodu.

Następnie kiedy zielony słód osiągnie odpowiednie parametry trafia on albo na suszarnie (słody jasne oraz palone), albo od razu na palarnie (słody karmelowe). Słody prażone trafiają na palarnię po wysuszeniu. W Strzegomskiej słodowni produkowane są również prażone ziarna niesłodowane.

Kiełki oddzielone mechanicznie od słodów jasnych sprzedawane są na paszę dla zwierząt, natomiast kiełki oddzielone od słodów ciemnych wykorzystywane są do produkcji nawozów i pelletów opałowych.

Gotowy słód przed opuszczeniem słodowni musi trafić do laboratorium gdzie sprawdzane jest czy uzyskał on odpowiednie parametry. Do laboratorium trafia również ziarno z silosów oraz już procesowane żeby sprawdzi czy kolejne etapy produkcji przebiegają właściwie. W sezonie natomiast jęczmień badany jest również od razu przy odbiorze w specjalnie postawionej do tego celu malutkiej stacji.

IMG_4958

Za możliwość zwiedzenia słodowni i poznania procesu produkcji słodu chciałbym podziękować Pawłowi Leszczyńskiemu, Pani Monice Marszyckiej, Kierownikowi słodowni – Pani Bożenie Rysiukiewicz która była również naszym przewodnikiem, oraz pozostałym pracownikom słodowni.

Chmielobranie 2016

W tym roku w końcu udało nam się wybrać do Karczmisk na zbiory u Cesarza Polskiego Chmielu. Trzeba przyznać takiej wielkości chmielniki robią fenomenalne wrażenie. Ale nie tylko piękne widoki i wieczorne afterparty jest powodem żeby odwiedzić tą imprezę. Przede wszystkim jest to świetna okazja by poszerzyć swoją widzę o chmielu jego uprawie i zbiorach oraz powąchać jak różne odmiany pachną jeszcze na krzaku.

Za resztę relacji niech robi galeria, a ja zapraszam was na przyszłoroczną edycję imprezy która pewnie będzie jeszcze bardziej huczna, a nie wykluczone że z czasem przerodzi się w pełnoprawny festiwal czego organizatorom, wam i sobie życzę.

Trzeci Zlot Cydrowników Autorskich

W miniony weekend odbyło się w Warszawie drugie w tym sezonie wydarzenie dedykowane bezpośrednio cydrom rzemieślniczym. Tak jak Cydr Machnina  odbyło się ono nad Wisłą. Na tym podobieństwa się jednak kończą. Cydr Machina miała formę pikniku oraz formułę bardziej nastawiona na ludzi spoza cydrowego światka, natomiast tutaj mieliśmy do czynienia ze zlotem środowiska cydrowniczego odbywającym się w oddzielonej od bulwarów ulicą (a nawet dwiema i to dużymi) restauracji. Sam zlot odbył się w sobotę, natomiast w niedzielę odbyła się impreza która składała się z trzech paneli degustacyjnych oraz bazarku cydrowego. Sam zlot branżowy to oczywiście bardzo cenna inicjatywa, natomiast jeśli chodzi o towarzyszącą mu imprezę to mam co do niej mieszane uczucia. Jeśli mam być szczery to uważam że powinna ona jednak być bardziej nastawiona na promowanie kultury cydrowej wśród ludzi nie mającej z nią styczności, ponieważ dobry cydr jest cały czas u nas postrzegany jako towar egzotyczny. Zatem jeśli branża ma się rozwijać, dobrze by było trafić z nim do nowych klientów. Tutaj natomiast do takich skierowany był wyłącznie bazarek cydrowy który nie oszukujmy się, wydawał się skromny nawet w porównaniu z kameralną Cydr Machiną czy stoiskami cydrowymi na ostatniej edycji Warszawskiego Festiwalu Piwa. To że profesjonalne degustacje i bazarek cydrowy to trochę za mało by przyciągnąć na wydarzenie świeżą krew zdaje się potwierdzać frekwencja na degustacji Piwo i cydr / Cydr i piwo – co łączy, a co dzieli? na którą dostaliśmy zaproszenie dzięki uprzejmości Tomasza Cydrolota  Piotrowskiego. Właściwie na degustacji znalazły się same znajome nam twarze plus kilka osób z branży winiarskiej/cydrowniczej. Inna rzecz że na frekwencje mogła mieć wpływ również dość późna promocja wydarzenia. Także, moim zdaniem przed kolejną edycją organizatorzy mogli by wziąć pod rozwagę dwie kwestie: po pierwsze czy forma dnia otwartego nie powinna zawierać również jakiś atrakcji dla ludzi jeszcze nie wciągniętych w świat cydru (wykłady, degustacje dla początkujących itp.), oraz czy nie warto zareklamować wydarzenia z większym wyprzedzaniem.

Trochę ponarzekałem, a teraz przejdźmy do pozytywów czyli samej degustacji. Degustacja została przygotowana bardzo profesjonalnie. Przed każdym z uczestników leżała karta cydrów i piw zawartych w panelu, dwa kieliszki oraz szklanka na wodę. Do dyspozycji grupy czterech osób było natomiast wiaderko na zlewki, karafka z wodą i talerzyk z macą. Czyli wszystko prawie jak na profesjonalnym konkursie piw. Degustację prowadzili Przemek Iwanek z bloga Piwo i Cydr, oraz Artur Napiórkowski z bloga Multitapcrawl (znany również z organizacji konkursów piwowarskich i działania w zarządzie PSPD) do spółki z Cydrolotem. Same piwa i cydry zostały dobrane w pary na zasadzie pewnych podobieństw.wp-1466403800554.jpg Czytaj dalej „Trzeci Zlot Cydrowników Autorskich”

Cydr Machina. Cydrowy piknik nad Wisłą.

Wczoraj (21.05.2016) odbyła się pierwsza edycja cydrowego pikniku – Cydr Machina organizowanego przez Piwo i Cydr oraz Uncle and Naphew Ciders. Impreza odbyła się w nadwiślańskiej burgerowni Wild Beef położonej przy bulwarach zaraz obok ścieżki rowerowej. Co ciekawe miejsce to kojarzyłem z przed lat raczej z postPRLowską budą z hotdogami i koncernowym piwem, funkcjonująca tylko dzięki strategicznemu położeniu. Na szczęście czasy się zmieniają i miejsce to przeszło kilka lat temu generalny remont, w menu zagościły ponoć świetne burgery (osobiście nie miałem okazji spróbować ale wszyscy znajomi którzy się skusili szczerze polecali), w lodówkach piwo rzemieślnicze, a na kranach co ciekawsze piwa z Czech. W dość sporym ogródku piwnym tego przybytku ulokowała się nasza Cydr Machina – czyli stoiska z cydrem autorskim i importowanym przez Uncle and Naphew, stoisko Starowara prezentującego sprzęt do domowego wyrobu cydru, oraz stoisko ze świeżym sokiem jabłkowym. Dodatkowymi atrakcjami były longbordy, rolki i wieczorny koncert zespołu Upstream. Nie zabrakło również wykładów o tematyce cydrowej i cydrowniczej.

wp-1463905263654.jpg

Czytaj dalej „Cydr Machina. Cydrowy piknik nad Wisłą.”

II Warszawski Festiwal Piwa

Tak to w życiu czasem bywa, że jeśli jedna z ważniejszych piwnych imprez odbywa się w twoim rodzinnym mieście i już myślisz, że tym razem wreszcie nic nie przegapisz, to okazuje się, że w tym samym czasie masz ślub dobrego kumpla w Szczecinie. Tak wiec na tej edycji musiałem odmówić pomocy przy organizacji strefy piwowara domowego, ominąć wszystkie wykłady (a sądząc po liście było wiele takich, które bardzo by mnie interesowały), a nawet nie upolować najbardziej wyczekiwanych piw. Cóż – życie. Ten wpis zatem będzie relacją tylko z pierwszego dnia festiwalu, do tego zakończonego przez nas niezbyt późno, by udało nam się jeszcze złapać nocny pociąg do Szczecina.

Festiwal zaczęliśmy, jak wiele innych osób od stania w korkach, a raczej czekania na nienadjeżdżający autobus… i kolejny… i kolejny… Po pewnym czasie dołączył do nas Kowal ze Smaków Piwa i wspólnie postanowiliśmy olać czekanie i iść na piechotę z Koszykowej. Nie wiem co było bezpośrednią przyczyną korków, ale w tym momencie ostatnią rzeczą jakiej potrzebowała stolica była „masa kretyniczna”. Jako rowerzysta będę powtarzał do znudzenia: Nie wiem na co liczycie organizując ten event, ale jedyne co osiągacie to eskalacja konfliktu miedzy cyklistami, a reszta społeczeństwa, oraz podziały wśród samych rowerzystów. Czytaj dalej „II Warszawski Festiwal Piwa”

Warszawski Konkurs Piw Domowych

Dziś zakończył się Warszawski Konkurs Piw Domowych w którym miałem zaszczyt sędziować. Oficjalne wyniki poznamy już za tydzień na Warszawskim Festiwalu Piwa. Natomiast już dziś mogę napisać krótkie podsumowanie bez zdradzania szczegółowych wyników. Konkurs odbył się w Chmielarni na ulicy Marszałkowskiej. Łącznie zgłoszono do niego 194 piwa w 6 kategoriach. Najliczniej obsadzona była kategoria APA do której zgłoszono 77 piw. W pozostałych kategoriach zgłoszono: Belgian Blond – 35 piw, Pils Czeski – 28 piw, Brown Porter – 26 piw, Roggenbier – 17 piw, Maybock – 11 piw. Ze względu na niedużą ilość piw zgłoszonych w kategorii Maybock nie przeprowadzono w niej eliminacji. Konkurs jest drugim co do wielkości (zaraz po Konkursie Piw Domowych w Żywcu odbywającym się do tej pory przy festiwalu Birofilia) polskim konkursem piwowarskim prowadzonym zgodnie z regułami PSPD. Oprócz żywieckiego konkursu tylko Kuźnia Piwowarów może pochwalić się większą ilością zgłoszeń (213 piwowarów) od konkursu warszawskiego, jednak konkurs ten nie odbywa się na zasadach PSPD i jest to konkurs na najlepszego piwowara, a nie najlepsze piwo w danym stylu.

Jeśli chodzi o style w których sędziowałem (Roggenbier – eliminacje, Belgian Blond – eliminacje, Maybock – finały) mogę powiedzieć że poziom był średni. Pozytywne jest to że liczba piw ewidentnie zakażonych lub zupełnie nie mieszczących się w stylu była bardzo mała (jedno piwo zakażone w kategorii Roggenbier, 6 piw które w wyniku gushingu uniemożliwiającego ich ocenę zostały zdyskwalifikowane w kategorii Belgian Blond, jedno piwo całkowicie nie spełniające warunków stylu, i  dwa zupełnie nie pijalne w stylu Maybock). Negatywne jest to że w większości stylów ciężko było wybrać wymaganą liczbę piw kwalifikujących się do finału. Większość piw przejawiała ewidentne wady, a tylko dwa, trzy piwa w większości kategorii wyróżniały się pozytywnie na tle innych. Z kategorii w których sędziowałem najgorzej oceniam poziom kategorii Maybock. Właściwie wszystkie piwa miały nadmiernie wyczuwalne aromaty estrowe, większość z nich miała wysoki poziom aldehydu octowego, a około połowy aromaty siarkowe lub mogące świadczyć o autolizie. Jeśli chodzi o kategorię Roggenbier, większość była słabo zbalansowana, a Belgian Blondy cechowały się nadmiernie fenolowym charakterem. W pozostałych kategoriach ponoć najgorzej wypadł Pils w którym również triumfowały nadmiernie estrowe aromaty, oraz cała gama innych wad.

Jeśli chodzi o zwycięskie piwa, mi najbardziej przypasował zwycięzca kategorii Brown Porter, natomiast oficjalne Grand Prix poznamy już niebawem.

Beer Geek Madness 2

465

Jako, że nie mogłem odżałować nieobecności na pierwszej edycji, na drugiej nie mogło nas zabraknąć. Muszę przyznać, że sama impreza przerosła moje oczekiwania. Był to festiwal, na którym bawiłem się jak na razie najlepiej. Organizatorzy spisali się na medal i nie powtórzyli ani wpadek, od których ponoć nie była wolna pierwsza edycja, jak i błędów konkurencji. Na imprezę dotarliśmy sprawnie mimo, że ciągnęło na nią pół miasta, na czele ze szczecińską ekipą piwowarską, którą spotkaliśmy już na zwiedzaniu Browaru Stu Mostów koło południa, i która umilała nam (i całemu tramwajowi) drogę przyśpiewkami i głośnymi dowcipami. Na szczęście zastane na miejscu kolejki rozpłynęły się praktycznie momentalnie (zarówno ta po zestawy jak i dłuższa po wejściówki). System działał tu bardzo sprawnie. Zaraz po wejściu okazało się, że w środku nie ma spodziewanego ścisku (który pojawił się dopiero przy wydawaniu piw The Alchemist). Jeśli chodzi o piwo to lało się ono wartkim strumieniem już od początku imprezy. Sprawnie manewrując między poziomami udało nam się  spróbować wszystkich premier bez stania w kolejce dłużej niż kilka minut.

470 468

Z dodatkowych atrakcji należy pochwalić inicjatywę sceny alternatywnej, na której zagrał znany mi już z koncertu Corruption przed dziesięciu laty, Elvis Deluxe. Chłopaki nie próżnowali przez tą dekadę dzięki czemu uraczyli nas solidną dawką gitarowej rzezi prosto z serca pustyń Arizony. Co ciekawe Stoner Rock cieszy się popularnością przede wszystkim wśród warszawskich beergeeków i to ich głównie można było spotkać pod sceną (inna rzecz, że zespół też był stołeczny). Kolejną miłą niespodzianką była degustacja domowych piw z browaru Piwny Ul (bardzo przez nas cenionego od czasu Birofilii) będącą uzupełnieniem wykładu Pawła Piłata. Szkoda tylko, że została ona zorganizowana na ostatnia chwilę i prezentowane piwa polewane były czasem z obskurnych butelek z odstającymi resztkami starych etykietek. Niestety tak to bywa gdy nie ma się czasu na przygotowanie piwa do degustacji. Piwa były bardzo smaczne i dobrze obrazowały tezę Pawła, że z polskich chmieli można uzyskać naprawdę oryginalne aromaty (truskawki, poziomki, agrest,mięta…). My skosztowaliśmy piw Single Hop Izabella i Trzy Baby IPA. Polewane było też IPA z pieprzem i Izabellą od piwowarów z Lublina (niestety nie zapamiętałem nazwy).

467 Czytaj dalej „Beer Geek Madness 2”

Wielki Test Porterów Bałtyckich

Wczoraj miał miejsce Wielki Test Porterów Bałtyckich zorganizowany przez chłopaków z bloga Piwo i Cydr pod egidą PSPD. Odbył się on w pracowni artystycznej Blok Żab, znanej już niektórym ze szkoleń sensorycznych. Brało w nim udział 14 certyfikowanych sędziów PSPD, którzy oceniali 13 ogólnodostępnych porterów bałtyckich. Planowano ocenianie 14, ale porter z Krajana okazał się nieosiągalny.

Mnie jako sędziego mocno zdziwił żenująco niski poziom większości ocenianych piw. Właściwie jeszcze przed podaniem wyników wiedziałem, które z ocenianych próbek załapią się na podium. I jak się okazało nie pomyliłem się. Nie widać tego może po średniej, ale te trzy piwa jako jedyne posiadały aromaty będące wyróżnikami stylu i jednocześnie nie posiadały wyraźnych wad. A wad trafiło się sporo. Była autoliza, aldehyd, mokry karton i powtarzająca się nadmierna, gryząca paloność. Drugim zdziwieniem dla mnie był fenomenalny wprost aromat Porteru Jurajskiego. Po opiniach znajomych blogerów-sensoryków spodziewałem się superpozycji wszelkich możliwych wad, natomiast to co piliśmy miało fantastyczny estrowo-chmielowy smak i przyjemny estrowy aromat. I mimo, że piwo dzięki zastosowaniu amerykańskich chmieli wykraczało poza oceniany styl, było na tyle ułożone i pijalne, że wszyscy (nawet najbardziej ortodoksyjni sędziowie) byli pod jego wrażeniem. Typowaliśmy na początku (nie wiedząc jeszcze jakie piwa weszły do ocenianej puli) że może to być stara warka Imperatora Bałtyckiego. Nie mniej z zakupem na leżakowanie poczekam do następnej partii, żeby mieć pewność, że do piwniczki trafią dobre egzemplarze.

Warty odnotowania jest też fakt, że wyroby BRJ zajęły pierwsze miejsce zarówno od początku jak i końca listy.

Test w porównaniu z jego pierwszą edycją przeprowadzoną mniej oficjalnie przez chłopaków z Piwo i Cydr w Siedlcach pokazał również problem jakim jest powtarzalność warek. Piwa oceniane wtedy bardzo dobrze zajmowały teraz miejsca w końcu stawki i na odwrót.

A tak przedstawiają się wyniki:

1. Ciechan Porter 37,5 pkt
2. Porter Jurajski 36,0
3. Porter Łódzki 32,4
Porter Warmiński Kormoran 32,1
Okocim Porter 30,5
Komes Porter Fortuna 28,4
Perła Porter 28,1
Grand Imperial Porter Amber 25,2
Cornelius Porter 21,0
Żywiec Porter 20,0
Porter Witnicki 19,0
Porter Raciborski 18,1
Lwówek Porter 15,6